Suplementy na wszystko

Autentyczną zmorą współczesnych czasów medycyny są suplementy, czyli mówiąc bez ogródek, w dużej mierze kiepskiej jakości zamienniki. Jako konsumenci wierzymy, że w małej fiolce znajdziemy kopalnię witamin i mikroelementów, a w blistrze podłużnych tabletek skrywa się nasza tajna broń pozwalająca na zgubienie kilogramów. Sięgamy po te specyfiki – bo nie leki – z wielką łatwością i dość często w ogóle się nie zastanawiamy co tak naprawdę sobie aplikujemy. Kompletnie nie czytamy ulotek, nie zwracamy uwagi na to ile określonych witamin czy mikroelementów dostarczamy naszemu organizmowi wraz z pożywieniem. Inna sprawa, że w tych cudownych suplementach najwięcej jest suchych deklaracji aniżeli prawdy. Kolejne badania wykonywane na rzecz konsumentów pokazują, że faktyczna zawartość składników podawanych na ulotce ni jak ma się do prawdziwej. Oczywiście, jest sporo mniejsza. Trzeba odróżnić nazewnictwo i wyjaśnić sobie , że suplement nie jest wyrobem farmaceutycznym i medycznym, jest wyrobem żywieniowym. To znaczna różnica, ponieważ suplementy nie podlegają tak rygorystycznym badaniom i kontrolom jak leki. Na dodatek te skierowane dla dzieci niewiele w ogóle mają wspólnego z jakimikolwiek deklaracjami. W postaci żelków, lizaków czy cukierków najwięcej zawierają szkodliwego cukru. Jeśli więc zamierzamy sięgnąć po dodatkowe witaminy wybierajmy te jednoskładnikowe, będące zarejestrowanymi w bazie leków.

[Głosów:0    Średnia:0/5]